Top-level
20 comments
Z jednej strony rozumiem ludzi, z drugiej - i tak się cieszę, bo każda taka awaria oznacza szansę, że ci ludzie pomyślą o tym, jak zabezpieczyć się o inne kanały docierania do ludzi z informacjami. @mason @panoptykon @wariat @didleth To jest trochę jak z powodzianami z terenów zalewowych. Współczuję i żal mi i szkoda jest szkodą, ale prawie zawsze nie jest tak, że ta osoba nie miała wyboru się tam pobudować. „Nie miałem wyboru” jest powszechnie nadużywanym zwrotem. @rogatywieszcz @mason @wariat @didleth Niektórzy są tam celowo, bo są tam ci, do których mówią. Np. Społeczna Inicjatywa Narkopolityki, którą wspieramy w sądzie w sprawie przeciwko Facebookowi o blokowanie - mogą być gdzie indziej, ale największy sens jest być tam, gdzie są ludzie, dla których pracują. A ci są na Instagramie. SIN może ich zachęcać do innych mediów, ale w pierwszej kolejności zachęci ich do tego, żeby nie brali nieznanych substancji. Namowa do zmiany SoMe to już inna misja @panoptykon @mason @wariat @didleth Jasne, ja tak generalnie mówię. Ogólnie rzecz biorąc myślę, że zakładając tam konto i działalność, trzeba mieć na uwadze co to za miejsce i jak działa. I że należy o tym głośno mówić i za każdym razem, gdy ktoś wymaga od nas użycia tego narzędzia, dawać do zrozumienia, że nie chcemy o ile to nie jest sprawa życia i śmierci. Za łatwo się dostosowujemy do większości, do grupy docelowej, do pracodawcy itd itp kiedyś zachęcałam ludzi, by tutaj dołączyli, ale po tym, co widziałam w ciągu ostatniego roku - "miłe" przyjęcie UODO, sekciarskie zerojedynkowe podejście, seksizm, inbę o zablokowanie na moim własnym koncie osoby, która chciała wywołać inbę itp. - odpuściłam. Szkoda ich zasobów. Nawet miejsc czy organizacji, z którymi sama jestem powiązana nie zachęcam, by tu dołączyły, bo mi szkoda nerwów na więcej użerania się... @panoptykon teoretycznie masz racje, w praktyce wiele rozbija się o zasoby i umiejętności. Jak już gdzieś kiedyś napisałam - póki sama nie oferuję się z pomocą, by danej organizacji ogarnąć hosting, stronę, wrzucanie treści itp. - to nie mam prawa się tego od niej wymagać No nie, bo to wybór iluzoryczny i przenosi odpowiedzialność z państwa i korporacji na pojedynczego użytkownika, który siłą rzeczy ma w takim starciu straconą pozycję. Równie dobrze można ofiary napadów w nieciekawej dzielnicy obwiniać za to, że same są sobie winne, bo mogły się wyprowadzić lub znaleźć sobie inną pracę. Nie każdy realnie może (a jeśli może, to zbyt dużym kosztem). Wyobraź sobie, że wszystkie organizacje, dziennikarze, aktywiści, edukatorzy itp. opuszczają facebooka i instagrama - jak myślisz, kto na tym straci? Co do biznesu - nie prowadzę, natomiast czasami wystawiam rzeczy na sprzedaż. Detalicznie. Jeszcze 10 lat temu bez problemu schodziło przez olx. Teraz - jeśli nie wystawię na grupie na fb, to nie zejdzie. Także w pełni rozumiem ludzi, którzy szukają klientów na fb czy instagramie. Gdzieś muszą. /2 albo rodzice, którzy często zakładają fb, żeby pilnować sharentingu w szkołach - teoretycznie mają alternatywę, mogą zabrać dziecko na edukację domową i wtedy nie będą się musieli działaniami szkoły przejmować, ale znów: nie każdy może, a jeśli dziecko chce być w szkole to zabieranie go z niej na siłę, byle tylko nie wylądowało na fb, jest działaniem niewspółmiernym. Itd., itp... /3 @wariat @didleth @mason @panoptykon Tak. To się nie wyklucza. a skąd takie informacje? W sensie - że większość nie ma konta na sm? Tak na logikę - skoro takie np. pizzerie czy knajpy prowadzą profile na fb, ale już nie strony www, to najwyraźniej im się to kalkuluje. Jak rozmawiałam z mikroprzedsiębiorcami, mającymi inne metody dotarcia do klientów, niż przez socialmedia - to największe dochody były właśnie za pośrednictwem SM. Chociaż są też branże, z kategorii "działalność stacjonarna", gdzie poczta pantoflowa działa dużo lepiej @didleth I wciąż zgoda jeśli organizacja uznaje, że to wystarczający kanał to ich wybór, ale wtedy jeśli platforma odetnie ich od klientów nie pozostawiając żadnej alternatywy to jest część tego ich wolnego wyboru. Po pierwsze - nie da się wybrać inaczej "niż wszyscy" - nie ma żadnych mitycznych wszystkich, którzy wybierają "inaczej". Po drugie - nie sztuka rzucić wszystko w imię własnej wygody, to właśnie działanie mimo niesprzyjających okoliczności jest trudniejsze. „Wszyscy” w znaczniu „większość” w znaczeniu używający Facebooka itd. Co do drugiego, zgadzamy się. To truizm. wrzuciłam swego czasu wpis odnośnie tego, dlaczego osoby publiczne i organizacje są obecne w korpomediach - i cały czas to podtrzymuję. A ilekroć widzę taką dyskusję, jak ta, którą teraz toczymy, to cieszę się, że przedstawiciele tych organizacji nie są obecni na fedi i nie muszą tego czytać ani brać w tym udziału - bo dzięki tego nie marnują swoich zasobów na tłumaczenie się obcym ludziom i mogą skupić się na tym, co jest dla nich priorytetem |
@panoptykon
Fakt. Ja patrzę z perspektywy kogoś, kto często przegapia różnie istotne informacje - od typowo prywatnych, po jakieś edukacyjno-rehabilitacyjne dot. dzieci, bo info idzie messengerem. Więc jak jest globalna awaria to się cieszę, bo wtedy wiem, że w razie czegoś ważnego dostanę telefon albo smsa 😅
@wariat